Co oni o mnie pomyślą?
- Monika
- 16 cze 2024
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 27 sie 2024
Pamiętam, że kiedy zakończył się mój ośmioletni związek i siedziałam sama w mieszkaniu, nie byłam sobie w stanie wyobrazić swojego życia. Nawet nie mówię o dalekiej przyszłości czy kluczowych wyborach, ale o zwykłej codzienności. I teraz jak będę jechała do galerii handlowej to mam to zrobić... sama? Przyzwyczajona do ciągłej obecności drugiej osoby, niekomfortowo się czułam nawet, kupując ubrania bez niczyjej aprobaty.
Przesiedziałam kilka dni w domu, wychodząc jedynie po najpotrzebniejsze rzeczy. Nadeszła sobota. Była piękna pogoda, a ja siedziałam w 30 metrach kwadratowych i to bez balkonu. "Przecież to nie może być takie trudne. Zrobię to i wyjdę sama z domu." Postanowiłam pojechać do Parku Fontann przy Zamku Królewskim w Warszawie.
Stojąc na przystanku na Mokotowie, widzę, że autobus ma być za 10 minut, a jeden przystanek przejdę w 5. Iść czy poczekać? Poszłabym, ale czy to nie będzie dziwne? Czekający ze mną ludzie, przecież zobaczą, jak wsiadam na następnym. Pewnie pomyślą, że jakaś nienormalna. Ale ładna jest pogoda, to czemu mam stać?
Przeszłam kolejne dwa przystanki, czując się, jakby cały świat kręcił się wokół mnie. Jakbym była w centrum, a wszyscy pozostali niczym widownia, obserwowali i komentowali moje zachowanie. Kiedy dojechałam na miejsce, wcale nie było łatwiej. "Tyle ławek. Którą wybrać? Może tą? Nie, ta jest na słońcu, pójdę tam. Kurde, tam ktoś już usiadł. Dobra to się wrócę. Ale dlaczego oni się na mnie patrzą? Pewnie myślą, że jakaś dziwna i co tu robi sama. Mogę udawać, że na kogoś czekam...."
Normalną, codzienną sytuację mój mózg i moje myśli przerobiły na męczarnię. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że zwykłe wyjście do ludzi może mnie aż tyle kosztować. Ale... nie miałam wyboru. To znaczy, miałam. Mogłam też zupełnie nie wychodzić albo uzależnić swój czas i swoje życie od woli i dostępności znajomych.
Wybierając się wtedy na ten spacer, nie miałam pojęcia jak ogromny wpływ, na moje życie, będzie miała ta pozornie błaha sytuacja. Był to dla mnie tak duży krok, że doskonale pamiętam szczegóły tego popołudnia, do tej pory. Wychodząc ze swojej strefy komfortu, miałam wrażenie, że wszyscy ludzie wokół widzą i czują moje zakłopotanie. Jakby nie mieli swojego świata, życia, problemów. Jakby tylko czekali, aż się pojawię, żeby mnie oceniać. Nie byłam wówczas świadoma tego, jak zgubne jest takie myślenie. Nie zdawałam sobie sprawy z mojej egocentrycznej postawy. Z czasem jednak zauważyłam, że każdy z nas żyje w swojej własnej głowie. W każdym momencie jesteśmy bombardowani tysiącami informacji, lecz wszystko zbiega się do jednego... nas samych. Owszem, krążąc oczami po horyzoncie, automatycznie oceniamy innych ludzi. Jednak, po co my to w ogóle robimy? Czy nie dlatego, że sami się porównujemy? Po myśli "ale ona jest chuda", kolejną jest "też bym chciała tak wyglądać" lub przeciwnie. Ludzie w swojej codzienności skupiają się na... sobie. Jak ja bym wyglądała? Co ja bym zrobiła? Jak ja bym się zachowała? Chciałabym to, a tamtego na pewno nie. Bolesną prawdą jest to, że jeżeli nie jest to faktycznie bliska Ci osoba, która z serca dobrze Ci życzy, ludzie mają Cię... w dupie. Może jest to dosyć kontrowersyjne i oszałamiające, ale jakże niezwykle uwalniające. Wychodząc na ulice w zielonych włosach, niczym Michał Wiśniewski i różowych kowbojkach, jak Mandaryna, faktycznie, oni to zobaczą. Skomentują. Może nawet się zaśmieją. Ale... nachodzi teraz kolejne pytanie... I co z tego?

Strach przed opinią innych ludzi jest powszechnie obecny w naszej codzienności. Niestety, bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, jak znacząco wpływa to na nasze życie. I tu pojawia się egzystencjalny paradoks. Z jednej strony, nasze myśli skupiają się na nas samych: naszych problemach, zadaniach, kompleksach, pragnieniach. Jednak z drugiej strony, ocena innych ludzi uwarunkowuje nasze pragnienia. Dlaczego chłopak, która uwielbia robić fryzury, zamiast na fryzjerstwo, idzie na prawo? Dlaczego dziewczyna, która czuje chemię do ulotkarza, umówi się na randkę z dyrektorem banku? Dlaczego skoro świetnie czuję się w luźnych jeansach, na imprezę zakładam szpilki, a nogi bolą mnie całą noc? Dlaczego kupujemy najnowszego mercedesa, skoro uwielbiamy jeździć Kia ProCeed i nic nam w niej nie brakuje? Dlaczego dziewczyny noszą push-upy? Dlaczego chłopaki codziennie katują się na siłowni i faszerują nadmiarem białka? Ze względu na ocenę innych ludzi, często nieświadomie podejmujemy wybory, które w żaden sposób nie są odzwierciedleniem naszych prawdziwych pragnień.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, co jest motywem, podejmowanych przez nas wyborów? Zazwyczaj odpowiedzią na to pytanie jest "aby się dobrze czuć", no i muszę tu zadać jeszcze jedno pytanie: Dlaczego akurat WTEDY się dobrze czujesz? Nieświadomie kierujemy się tym błędnym myśleniem w niemal wszystkich obszarach naszego życia. Od decyzji, którą bluzkę nałożyć (ta mnie uwiera, ale lepiej podkreśla mój biust) do wyboru kariery i małżeństwa. Ile razy chciałeś coś zrobić, a potem wyobraziłeś sobie komentarze znajomych/ rodziny i zwyczajnie odpuściłeś? Czy skoro dobrze się czujesz w szpilkach i makijażu to spędzasz tak swoje popołudnia, siedząc sama w domu? Czy wracając po całym dniu pracy, ochoczo przeglądasz etapy postępowania karnego? Jeżeli tak, to jesteś na dobrej drodze. Ale jeżeli nie? Głównym pytaniem, które często zadajemy sobie nieświadomie (choć mówimy, że to nasza świadoma decyzja) jest: Jak ja chcę, aby MNIE postrzegano? A co gdyby tak zmienić to pytanie na: Jak JA chcę się czuć? oraz Co bym wybrał, gdyby nikt poza mną nie istniał? Czy nadal liczyłabyś każdą kalorię, czy raczej jadła intuicyjnie, zdrowo, aby mieć siłę i energię? Na początku jest to o tyle trudne, że uzależniamy nasze samopoczucie nawet nie tyle od tego "Co oni myślą?" ale "Co mogliby pomyśleć?". Gdy się tego pozbędziemy, zaczyna dziać się magia. Jakbyśmy wchodzili do zupełnie nowej rzeczywistości. Nazwijmy to inaczej: wolność.
Comments